Ktoś, kto jako osoba dorosła po raz pierwszy i być może trochę przypadkowo sięga po literaturę fantasy nie ma zwykle pojęcia w jak przepastne uniwersum wkracza i jakiemu testowi poddane zostaną z jednej strony, jego zamiłowanie do literatury, a z drugiej, zdrowy rozsądek.
Fantasy jest literaturą par exellence, wyrastającą z najstarszych źródeł tradycji opowiadania czy, jak lepiej byłoby powiedzieć, zmyślania historii, a więc fantazjowania. W tym szczególnym przypadku fantazja nie jest po prostu tożsama z wyobraźnią, ale oznacza literacką zabawę, której zasadą jest konstruowanie światów, gdzie wszystko przebiega raz tak jak w rzeczywistości, a kiedy indziej zupełnie na opak.
To co w fantasy, rzecz jasna obok fantazji, najciekawsze, to surowce, z których pisarze tworzą swoje światy oraz reguły, którymi się posługują, by je rozbudowywać. Tych konkretnych i precyzyjnych zasad jest więcej niż można by oczekiwać po literaturze deklarującej brak przywiązania do namacalnej rzeczywistości.
Tak jak mity czy baśnie są formą przekazu głębokich treści o realnym świecie, tak i fantasy czerpiąc z wszystkich możliwych źródeł i przetwarzając je w sposób literacki odnosi się do rzeczywistości. W swych najciekawszych ucieleśnieniach, fantasy potrafi być oryginalną i przenikliwą opowieścią o nas samych, chociaż czytelnicy nie zawsze tego chyba w niej szukają. Fantasy opatrzona jest na dobre etykietą literatury rozrywkowej, ale bez trudu dałoby się odnaleźć pośród tysięcy ukazujących się każdego roku tytułów książki, które odnajdują się doskonale w bardziej arystokratycznym towarzystwie.
Wyjątkowo interesującym aspektem literatury fantasy jest oczywiście jej oddziaływanie społeczne. Fantasy jest niewątpliwie źródłem kodów kulturowych, którego wpływy porównać można wyłącznie z filmem fabularnym, a dzisiaj jeszcze bardziej z serialami i oczywiście z grami komputerowymi.
Wielokrotnie zdarzało mi się przeżywać moment całkowitego zagubienia, gdy wielbiciele literatury fantasy popisywali się orientacją w fantastycznych światach, a jeszcze bardziej wtedy, gdy zaczynali posługiwać się odniesieniami czy zwrotami, które nie miały prawa powiedzieć mi czegokolwiek. To jest niewątpliwa siła tej literatury, która na dodatek doskonale komponuje się z uniwersum filmu i gier.
Intrygująca jest też wielowarstwowość fantasy i jej zdolność do komunikacji z różnymi pokoleniami i kategoriami odbiorców, którzy na typowej mapie społecznej znajdują się na przeciwległych biegunach.
Fantasy można odczytywać bezrefleksyjnie, podążając wyłącznie za zwrotami akcji, które cały czas wydają się znajome, ale jednocześnie intrygująco zaskakujące. Można też docenić zabawę konwencjami, wyrafinowanie erudycyjnych szarad lub satyryczne i pełne groteski odniesienia do współczesności.
Wielbicielom muzyki dawnej, którzy z lekceważeniem odnoszą się do fantasy, chciałbym zwrócić nieśmiało uwagę, że nasze podejście do europejskiej muzyki historycznej oparte jest na bardzo podobnym modelu intelektualnym, a częściowo też artystycznym.
To, co robimy wykonując muzykę dawną jest tworzeniem świata, którego nigdy nie było. Używamy do tego klocków, które pochodzą z różnych rzeczywistości historycznych, ale mieszamy je tak, jak nam wygodnie, mając na względzie przede wszystkim ich atrakcyjność.
Bez trudu znajdziemy twórców, dla których atrakcyjność będzie podstawową regułą działania, ale znajdziemy też takich, którzy traktują swoje zadanie poważniej, przynajmniej w tym sensie, że nie obrażają rozumu. Przeciwnie, zabawa konwencjami, układanie estetycznych łamigłówek, uciekanie się do rozwiązań paradoksalnych i nieoczywistych czyni ich działania szczególnie pociągającymi. Znajdują swoich wyznawców i wśród tych słuchaczy, którzy nie widzą nic złego w muzyku przebranym w uniform osiemnastowiecznego dworzanina i wśród tych, którzy muzykę dawną traktują jako swoisty, nienaukowy sposób poznawania świata.
Muzyka dawna to fantasy, naprawdę!
Cezary Zych